Żyję i mam się dobrze, nawet bardzo dobrze. Moje miesięczne, długo wyczekiwane ferie niestety się skończyły i dlatego znów pomykam przez z Kraków z plecakiem. Ze względu na pracę roczną w mojej głowie siedzą tylko i wyłącznie wilkołaki, ale już niedługo się to skończy, bo jestem na szczęście blisko końca. W ferie zrobiłam to, co zaplanowałam, czyli album dla mojej przyjaciółki, który będzie podsumowaniem naszej piętnastoletniej znajomości (za piętnaście lat będzie tom II:)), jednocześnie spełni rolę prezentu, gdyż Helena w piątek kończy osiemnaście lat. W końcu będę mogła zabrać ją na piwo. A teraz trochę o kociarstwie. Z Selmą dogadujemy się coraz lepiej, nie wiem jak ona, ale ja już nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niej. Chociaż ostatnio miałam ochotę wysłać ją w daleką podróż, gdyż panna zaczęła wiosenne szaleństwa. Jednak po trzeciej nieprzespanej nocy stwierdziłam, ze widocznie taka jest kobieco- kocia natura (mój koci mężczyzna był i jest zdecydowanie grzeczniejszy i spokojniejszy) i pogodziłam się z bezustannym miauczeniem i włażeniem dosłownie wszędzie, nawet na wiszące szafki kuchenne. Mimo wszystko strrrasznie ją kocham, ona mnie chyba troszeczkę też.
A na koniec wrzucam moją twórczość, kartki urodzinowe. Pierwsza dla kochanej Madzi, z którą dzielę trudy studenckiego życia, druga natomiast dla Anitki, z którą buszujemy po krakowskich sklepach w poszukiwaniu przydasi:)
MADZIOWA
ANITKOWA
Niech moc będzie z Wami!!
fajne kartki, ważne że znajdujesz czas na ich robienie :* pozdrowienia
OdpowiedzUsuńjakoś takoś późno tu wchodzę,ale lepiej późno niż...później...;)
OdpowiedzUsuńtak więc,raz jeszcze pragnę Ci najserdeczniej i z całego serca podziękować za tę śliczną karteczkę,która nieustannie budzi mój podziw i uznanie!Dziękuję bardzo:)
Anita